Gest solidarności z ratownikami medycznymi w Jaśle. Reorganizacja ratownictwa medycznego
18.01.2021 14:13Wiadomości / Jasło - miasto
(fot. Bogdan Hućko)
Jutro, 19 stycznia, o godz. 19 przed bramą główną Szpitala Specjalistycznego w Jaśle zaplanowano demonstrację poparcia dla ratowników medycznych, którzy w związku z planowaną reorganizacją obawiają się utraty pracy.
- "Przyjdź, stan w obronie tych, którzy zawsze walczą o Twoje życie i zdrowie!" - apelują organizatorzy akcji na plakatach, które pojawiły się w mediach społecznościowych.
Akcja w obronie ratowników medycznych w Jaśle to pokłosie reorganizacji Państwowego Ratownictwa Medycznego. Od 1 marca w województwie podkarpackim będzie funkcjonował jeden rejon operacyjny z jedną dyspozytornię. Powstało konsorcjum, w skład którego weszła Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie oraz pogotowia ratunkowe w Krośnie, Mielcu, Przemyślu i powiatu bieszczadzkiego. Dysponentem pozostanie wojewódzkie pogotowie w Rzeszowie.
W związku z centralizacją Państwowego Ratownictwa Medycznego, w grudniu 2020 roku dyrektor Samodzielnego Publicznego Pogotowia Ratunkowego w Krośnie zaproponował przejęcie 45 z 64 ratowników medycznych z Jasła. Na takie rozwiązanie jasielscy ratownicy nie chcą się zgodzić w obawie przed utratą pracy.
- To nie ja reorganizuję ratownictwo medyczne. Decyzje w tej sprawie zapadają na wyższych szczeblach. Zaproponowałem ratownikom takie same warunki płacowe, umowy na czas nieokreślony, nadal pracę w ich karetkach i w dotychczasowych pomieszczeniach, które będę teraz dzierżawił. W umowach gwarantuję im, że zostaną zatrudnieni na dotychczasowych stanowiskach pracy w zespołach stacjonujących na terenie powiatu jasielskiego - powiedział nam lekarz Andrzej Jurczak, dyrektor Samodzielnego Publicznego Pogotowia Ratunkowego w Krośnie.
- Tak jak powiedziałem - warunki płacowe pozostają takie same z zachowaniem wszystkich dodatków, stażu pracy i tak dalej i tak dalej. Nic nie tracą - dodał dyrektor.
Pracę w nowej strukturze dyrekcja SPPR w Krośnie gwarantuje dla 45 osób. - Nie mogę zatrudnić wszystkich 64, bo na zabezpieczenie pełnej obsady dyżurów w miesiącu potrzebuje 55 osób. W przypadku losowych sytuacji, można zatrudnić na umowy cywilno - prawne ratowników, których nie brakuje. Przejęcie wszystkich pracowników z Jasła jest niemożliwe, bo jesteśmy pogotowiem, a nie szpitalem. Po prostu nie mam gdzie zagospodarować tych ludzi - tłumaczy dyrektor Andrzej Jurczak.
Ratownictwo medyczne w Jaśle znajduje się w strukturach miejscowego szpitala i wykonuje usługi jako podwykonawca na terenie powiatu jasielskiego. Ratownicy medyczni chcą nadal być podwykonawcą dla SPPR w Krośnie na dotychczasowych zasadach.
- Jest to niemożliwe ze względów prawnych. W przypadku podwykonawstwa musi być konkurs ofert. Ustawa o zamówieniach publicznych jest współistniejąca z ustawą zasadniczą o działalności leczniczej i nie pozwala na to, aby zrobić podwykonawstwo na świadczenia czy w ratownictwie medycznym czy innym bez zamówień publicznych - podkreśla dyrektor krośnieńskiego SPPR.
Sytuacja jest patowa. Dotychczasowe rozmowy i negocjacje utknęły w martwym punkcie. Doktor Andrzej Jurczak zaznacza, że nie rozumie takiego oporu i stanowiska Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego w Jaśle. - Ten sam związek działa w Ropczycach i Strzyżowie. Porozumieliśmy się. Przyjąłem już 25 ratowników z Ropczyc i 25 ze Strzyżowa - zaznacza szef SPPR w Krośnie.
Sytuacja jest patowa. Negocjacje i rozmowy niczego nie zmieniły. Związek Zawodowy Pracowników Ratownictwa Medycznego w Jaśle zwrócił się o pomoc do władz wojewódzkich - wojewody i marszałka, parlamentarzystów, europosłów, NSZZ "Solidarność", starostów w Jaśle, Strzyżowie, Ropczycach i Dębicy, Podkarpackiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia i Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie. Związkowcy prosili w pismach "o rozsądek w podejmowaniu działań restrukturyzacyjnych".
Sprawą ratowników zajęli się na ostatniej sesji radni miejscy Jasła, którzy wystosowali pismo do ministra zdrowia, wojewody, starosty jasielskiego i parlamentarzystów, apelując "o wycofanie się z planowanej decyzji".
Z polityków zareagowała europosłanka Elżbieta Łukacijewska, która przekazała mediom swoje stanowisko w tej sprawie.
- Mam świadomość nieuniknionych przekształceń związanych z powstaniem ujednoliconego Wojewódzkiego Centrum Powiadamia Ratunkowego. Nie może się to jednak odbywać kosztem dobrze działających struktur, zwłaszcza teraz, kiedy sytuacja zagrożenia epidemicznego wymaga od ratowników sprawdzonych i niezawodnych procedur - uważa Elżbieta Łukacijewska.
Poseł Elżbieta Łukacijewska zwróciła się do wojewody podkarpackiego Ewy Leniart, dyrektora Podkarpackiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Rzeszowie Roberta Bugaja oraz dyrektora SPPR w Krośnie Andrzeja Jurczaka z prośbą o przedstawienie podstawy prawnej, która nie pozwala aby pogotowie w Jaśle w dalszym ciągu pozostawało podwykonawcą SPPR w Krośnie na zbliżonych, do obecnie obowiązujących, warunkach. Europosłanka pyta również na mocy jakich przepisów członkowie przejmowanych zespołów ratownictwa medycznego mają rozwiązać obecne umowy o pracę i podpisać zupełnie nowe. Jaka jest gwarancja tego, że w dłuższej perspektywie utrzymają oni swoje stanowiska pracy lub też nie zmienią się ich warunki. Ponadto europoseł zaapelowała o wypracowanie rozwiązania, które nie będzie wprowadzało chaosu do systemu ratownictwa medycznego. Jej zdaniem, w związku z trwającą pandemią covid-19 jest on już wystarczająco obciążony.
- Ratownicy medyczni są na pierwszej linii walki z koronawirusem. Zadaniem zwierzchników jest stworzenie im najlepszych możliwych warunków pracy, które pozwolą ratować zdrowie i życie mieszkańców. Tymczasem ratownicy w Jaśle muszą walczyć o przyszłość swoją i swoich rodzin, dla których często są jedynymi żywicielami. Obawiają się redukcji etatów, a co za tym idzie zwolnień. Alarmowali mnie również o planowanych zmianach jeżeli chodzi o zmniejszenie ilości ratowników w karetce z trzech osób do dwóch. Warto się zastanowić, jak wpłynie to na jakość ich pracy. Czas pandemii to nie czas na eksperymenty z ratownictwem medycznym i optymalizację systemu - podkreśla Elżbieta Łukacijewska.
Akcja w obronie ratowników medycznych w Jaśle to pokłosie reorganizacji Państwowego Ratownictwa Medycznego. Od 1 marca w województwie podkarpackim będzie funkcjonował jeden rejon operacyjny z jedną dyspozytornię. Powstało konsorcjum, w skład którego weszła Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie oraz pogotowia ratunkowe w Krośnie, Mielcu, Przemyślu i powiatu bieszczadzkiego. Dysponentem pozostanie wojewódzkie pogotowie w Rzeszowie.
W związku z centralizacją Państwowego Ratownictwa Medycznego, w grudniu 2020 roku dyrektor Samodzielnego Publicznego Pogotowia Ratunkowego w Krośnie zaproponował przejęcie 45 z 64 ratowników medycznych z Jasła. Na takie rozwiązanie jasielscy ratownicy nie chcą się zgodzić w obawie przed utratą pracy.
- To nie ja reorganizuję ratownictwo medyczne. Decyzje w tej sprawie zapadają na wyższych szczeblach. Zaproponowałem ratownikom takie same warunki płacowe, umowy na czas nieokreślony, nadal pracę w ich karetkach i w dotychczasowych pomieszczeniach, które będę teraz dzierżawił. W umowach gwarantuję im, że zostaną zatrudnieni na dotychczasowych stanowiskach pracy w zespołach stacjonujących na terenie powiatu jasielskiego - powiedział nam lekarz Andrzej Jurczak, dyrektor Samodzielnego Publicznego Pogotowia Ratunkowego w Krośnie.
- Tak jak powiedziałem - warunki płacowe pozostają takie same z zachowaniem wszystkich dodatków, stażu pracy i tak dalej i tak dalej. Nic nie tracą - dodał dyrektor.
Pracę w nowej strukturze dyrekcja SPPR w Krośnie gwarantuje dla 45 osób. - Nie mogę zatrudnić wszystkich 64, bo na zabezpieczenie pełnej obsady dyżurów w miesiącu potrzebuje 55 osób. W przypadku losowych sytuacji, można zatrudnić na umowy cywilno - prawne ratowników, których nie brakuje. Przejęcie wszystkich pracowników z Jasła jest niemożliwe, bo jesteśmy pogotowiem, a nie szpitalem. Po prostu nie mam gdzie zagospodarować tych ludzi - tłumaczy dyrektor Andrzej Jurczak.
Ratownictwo medyczne w Jaśle znajduje się w strukturach miejscowego szpitala i wykonuje usługi jako podwykonawca na terenie powiatu jasielskiego. Ratownicy medyczni chcą nadal być podwykonawcą dla SPPR w Krośnie na dotychczasowych zasadach.
- Jest to niemożliwe ze względów prawnych. W przypadku podwykonawstwa musi być konkurs ofert. Ustawa o zamówieniach publicznych jest współistniejąca z ustawą zasadniczą o działalności leczniczej i nie pozwala na to, aby zrobić podwykonawstwo na świadczenia czy w ratownictwie medycznym czy innym bez zamówień publicznych - podkreśla dyrektor krośnieńskiego SPPR.
Sytuacja jest patowa. Dotychczasowe rozmowy i negocjacje utknęły w martwym punkcie. Doktor Andrzej Jurczak zaznacza, że nie rozumie takiego oporu i stanowiska Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego w Jaśle. - Ten sam związek działa w Ropczycach i Strzyżowie. Porozumieliśmy się. Przyjąłem już 25 ratowników z Ropczyc i 25 ze Strzyżowa - zaznacza szef SPPR w Krośnie.
Sytuacja jest patowa. Negocjacje i rozmowy niczego nie zmieniły. Związek Zawodowy Pracowników Ratownictwa Medycznego w Jaśle zwrócił się o pomoc do władz wojewódzkich - wojewody i marszałka, parlamentarzystów, europosłów, NSZZ "Solidarność", starostów w Jaśle, Strzyżowie, Ropczycach i Dębicy, Podkarpackiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia i Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie. Związkowcy prosili w pismach "o rozsądek w podejmowaniu działań restrukturyzacyjnych".
Sprawą ratowników zajęli się na ostatniej sesji radni miejscy Jasła, którzy wystosowali pismo do ministra zdrowia, wojewody, starosty jasielskiego i parlamentarzystów, apelując "o wycofanie się z planowanej decyzji".
Z polityków zareagowała europosłanka Elżbieta Łukacijewska, która przekazała mediom swoje stanowisko w tej sprawie.
- Mam świadomość nieuniknionych przekształceń związanych z powstaniem ujednoliconego Wojewódzkiego Centrum Powiadamia Ratunkowego. Nie może się to jednak odbywać kosztem dobrze działających struktur, zwłaszcza teraz, kiedy sytuacja zagrożenia epidemicznego wymaga od ratowników sprawdzonych i niezawodnych procedur - uważa Elżbieta Łukacijewska.
Poseł Elżbieta Łukacijewska zwróciła się do wojewody podkarpackiego Ewy Leniart, dyrektora Podkarpackiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Rzeszowie Roberta Bugaja oraz dyrektora SPPR w Krośnie Andrzeja Jurczaka z prośbą o przedstawienie podstawy prawnej, która nie pozwala aby pogotowie w Jaśle w dalszym ciągu pozostawało podwykonawcą SPPR w Krośnie na zbliżonych, do obecnie obowiązujących, warunkach. Europosłanka pyta również na mocy jakich przepisów członkowie przejmowanych zespołów ratownictwa medycznego mają rozwiązać obecne umowy o pracę i podpisać zupełnie nowe. Jaka jest gwarancja tego, że w dłuższej perspektywie utrzymają oni swoje stanowiska pracy lub też nie zmienią się ich warunki. Ponadto europoseł zaapelowała o wypracowanie rozwiązania, które nie będzie wprowadzało chaosu do systemu ratownictwa medycznego. Jej zdaniem, w związku z trwającą pandemią covid-19 jest on już wystarczająco obciążony.
- Ratownicy medyczni są na pierwszej linii walki z koronawirusem. Zadaniem zwierzchników jest stworzenie im najlepszych możliwych warunków pracy, które pozwolą ratować zdrowie i życie mieszkańców. Tymczasem ratownicy w Jaśle muszą walczyć o przyszłość swoją i swoich rodzin, dla których często są jedynymi żywicielami. Obawiają się redukcji etatów, a co za tym idzie zwolnień. Alarmowali mnie również o planowanych zmianach jeżeli chodzi o zmniejszenie ilości ratowników w karetce z trzech osób do dwóch. Warto się zastanowić, jak wpłynie to na jakość ich pracy. Czas pandemii to nie czas na eksperymenty z ratownictwem medycznym i optymalizację systemu - podkreśla Elżbieta Łukacijewska.
Autor: Bogdan Hućko
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!