Jak uciekłam od przekleństwa doktor Ewy - spotkanie z Ewą Wiśniewską
01.09.2022 12:05Wiadomości / Kultura i rozrywka / Jasło - miasto
(fot. JDK)
Ewa Maria Wiśniewska gościła w Jaśle, podczas XVI Międzynarodowych Dni Wina w ramach projektu "Jasielski Festival X Muzy".
Pełna energii i pasji, żywiołowa, spontaniczna, o przenikliwym spojrzeniu. Jak przyznaje, zawsze uciekała od stereotypu słodkiej blondynki z lokami. Zna swoje miejsce w szeregu i ma świadomość upływającego czasu. Role dobiera starannie, nie chce być młodsza niż jest w rzeczywistości. Aktorka filmowa i teatralna, od 2009 roku związana zwarszawskim Teatrem Narodowym. Orła - Polską Nagrodę Filmową 2022 za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą, dostała za rolę babci w filmie Kingi Dębskiej "Zupa nic". Ewa Maria Wiśniewska, bo o niej mowa, gościła w Jaśle, podczas XVI Międzynarodowych Dni Wina w ramach projektu "Jasielski Festival X Muzy", dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzących z pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
Spotkanie prowadził Łukasz Maciejewski, znany dziennikarz, krytyk filmowy oraz teatralny, a inspiracją była postać wybitnego jaślanina, kompozytora i jazzmana, zmarłego w ubiegłym roku Jerzego "Dudusia" Matuszkiewicza. Aktorka, która nie znosi być nazywana gwiazdą, na jasielskim rynku opowiadała o przyjaźni z muzykiem i jego żoną, wspominała swoje role filmowe m.in. w "Janosiku" ( o zepsutym jedzeniu na balu w zamku i wątpliwym jego zapachu w trakcie kręcenia kolejnych dubli), "Stawce większej niż w życie", gdzie głównie biegała. Przyznaje, że udało się jej uciec przed przekleństwem doktor Ewy .
- Nie chcę się wmontować w postać, która by na mnie ciążyła, tak jak przez lata starałam się nie być doktor Ewą i to mi się udało- mówiła artystka. Podkreśla, że wszelkie wybory w życiu zawodowym są przemyślane i dobrane. -Nie chciałam grać ciągle słodkich radosnych dziewczynek z lokami, tylko zaczęłam przechodzić ze swoim wiekiem do poważniejszych propozycji i teatralnych i filmowych, i tylko takie przyjmować.
Pani Ewa, obdarzona wielką charyzmą i mocną osobowością, bez owijania w bawełnę mówiła także o upływającym czasie i kobietach, które nie potrafią z się tym pogodzić. - Trzeba znać swoje miejsce w szeregu i mieć świadomość upływającego czasu, żeby nie przerodzić się w radosną dzidzibutkę z lokami, mając lat dziesiąt. Bo wtedy to jest żałosne- dodaje stanowczo aktorka. Postrzegana przez otoczenie jako silna, uważa że taką kobietę można poznać po jej relacjach z mężczyznami. - Kobieta, która jest pnączem na mężczyźnie, jest jego błędem. Bo mężczyzna daje się zwieść tego typu machlojom. To jest podstęp z jej strony, bo to jest pomysł na sterowanie nim. To właśnie można przenieść ze sceny do prawdziwego życia - twierdzi aktorka.
Zawód aktora jest specyficzny, wymaga ogromnego wysiłku, zwłaszcza gdy w ciągu tygodnia są do zagrania skrajne różne role. I to musi być na tyle wiarygodne, żeby publiczność - a za każdym razem jest nowa - miała świadomość, że to dla niej jest pierwszy raz. Dlatego Ewa Wiśniewska, stara się tak grać, aby widzom ofiarować, to co najlepsze.
Nasi goście zachwyceni Jasłem - w którym byli po raz pierwszy - i towarzyszącym winnym świętem, zostali bardzo ciepło przyjęci w sobotnie popołudnie 27 sierpnia br. Ich serdeczność i życzliwość ośmieliły obecnych na rynku do interesującej wymiany zdań.
Będąc nadal w temacie muzyki i filmu, Jerzego Matuszkiewicza i Ewy Wiśniewskiej, w niedzielny wieczór (28 sierpnia br.) na Przystanku Kwiatowa odbyła się projekcja filmu "Janosik", oczywiście w ramach "Jasielskiego Festivalu X Muzy". W ponad dwugodzinnym seansie uczestniczyło ponad 100 osób.
Spotkanie prowadził Łukasz Maciejewski, znany dziennikarz, krytyk filmowy oraz teatralny, a inspiracją była postać wybitnego jaślanina, kompozytora i jazzmana, zmarłego w ubiegłym roku Jerzego "Dudusia" Matuszkiewicza. Aktorka, która nie znosi być nazywana gwiazdą, na jasielskim rynku opowiadała o przyjaźni z muzykiem i jego żoną, wspominała swoje role filmowe m.in. w "Janosiku" ( o zepsutym jedzeniu na balu w zamku i wątpliwym jego zapachu w trakcie kręcenia kolejnych dubli), "Stawce większej niż w życie", gdzie głównie biegała. Przyznaje, że udało się jej uciec przed przekleństwem doktor Ewy .
- Nie chcę się wmontować w postać, która by na mnie ciążyła, tak jak przez lata starałam się nie być doktor Ewą i to mi się udało- mówiła artystka. Podkreśla, że wszelkie wybory w życiu zawodowym są przemyślane i dobrane. -Nie chciałam grać ciągle słodkich radosnych dziewczynek z lokami, tylko zaczęłam przechodzić ze swoim wiekiem do poważniejszych propozycji i teatralnych i filmowych, i tylko takie przyjmować.
Pani Ewa, obdarzona wielką charyzmą i mocną osobowością, bez owijania w bawełnę mówiła także o upływającym czasie i kobietach, które nie potrafią z się tym pogodzić. - Trzeba znać swoje miejsce w szeregu i mieć świadomość upływającego czasu, żeby nie przerodzić się w radosną dzidzibutkę z lokami, mając lat dziesiąt. Bo wtedy to jest żałosne- dodaje stanowczo aktorka. Postrzegana przez otoczenie jako silna, uważa że taką kobietę można poznać po jej relacjach z mężczyznami. - Kobieta, która jest pnączem na mężczyźnie, jest jego błędem. Bo mężczyzna daje się zwieść tego typu machlojom. To jest podstęp z jej strony, bo to jest pomysł na sterowanie nim. To właśnie można przenieść ze sceny do prawdziwego życia - twierdzi aktorka.
Zawód aktora jest specyficzny, wymaga ogromnego wysiłku, zwłaszcza gdy w ciągu tygodnia są do zagrania skrajne różne role. I to musi być na tyle wiarygodne, żeby publiczność - a za każdym razem jest nowa - miała świadomość, że to dla niej jest pierwszy raz. Dlatego Ewa Wiśniewska, stara się tak grać, aby widzom ofiarować, to co najlepsze.
Nasi goście zachwyceni Jasłem - w którym byli po raz pierwszy - i towarzyszącym winnym świętem, zostali bardzo ciepło przyjęci w sobotnie popołudnie 27 sierpnia br. Ich serdeczność i życzliwość ośmieliły obecnych na rynku do interesującej wymiany zdań.
Będąc nadal w temacie muzyki i filmu, Jerzego Matuszkiewicza i Ewy Wiśniewskiej, w niedzielny wieczór (28 sierpnia br.) na Przystanku Kwiatowa odbyła się projekcja filmu "Janosik", oczywiście w ramach "Jasielskiego Festivalu X Muzy". W ponad dwugodzinnym seansie uczestniczyło ponad 100 osób.
Źródło: JDK
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!