Myscowa. Happening z krowami przeciw budowie zapory
26.10.2020 21:39Wiadomości / Krempna
(fot. Bogdan Krężel)
W minioną niedzielę, 25 października, w Myscowej odbył się nietypowy happening - protest przeciwko rządowym planom budowy na Wisłoce zapory i zbiornika Kąty - Myscowa.
Krakowska artystka Cecylia Malik wraz z kobietami zaangażowanymi w inicjatywę Siostry Rzeki oraz Fundacją Greenmind i Koalicją Ratujmy Rzeki, zorganizowała nietypowe artystyczne wydarzenie - protest krów pod hasłem „Krowy mówią nie zbiornikowi Kąty - Myscowa”. W happeningu użyto zwierząt ze względu na sytuację epidemiologiczną.
Organizowane przez grupę kobiet Siostry Rzeki happeningi mają na celu zwrócenie uwagi na wyjątkowe walory polskich rzek i jednocześnie zaprotestowanie przeciwko planom ich regulacji.
Natomiast Cecylia Malik, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i podyplomowych studiów kuratorskich na Uniwersytecie Jagiellońskim, to znana nie tylko malarka, ale także performerka i działaczka ekologiczna, kuratorka sztuki współczesnej i założycielka Centrum Sztuki Współczesnej Wiewiórka, laureatka Nagrody im. Katarzyny Kobro. Została doceniona m.in. za działania jednoczące ludzi wokół wspólnego celu i używanie praktyk artystycznych do upubliczniania problemów ekologicznych. Jednym słowem, znane w światku artystycznym nazwisko zaangażowało się w protest przeciwko budowie zapory na Wisłoce w Myscowej.
Happening w Myscowej - jak mówią świadkowie - był dla wielu zaskoczeniem, ale też widowiskiem, które wzbudziło spore zainteresowanie. Na pastwiska w Myscowej wyszły krowy ubrane w kolorowe kocyki z wymalowanymi hasłami: „My tu zostajemy”, „Nam tu dobrze”, „Nie dla zapory”, „Chcę obory - nie zapory”, "Nie zalewajcie".
Pierwsze plany budowy zapory pochodzą jeszcze sprzed II wojny światowej. Mieszkańcy Myscowej są podzieleni. Jedni widzą w powstaniu zbiornika, o którym mówi się od kilkudziesięciu lat, szanse na rozwój miejscowości, inni wręcz przeciwnie - nie chcą nawet słyszeć o zalaniu pięknej doliny, przesiedleniach mieszkańców itp.
Organizatorzy niedzielnego happeningu podkreślają w informacji przysłanej do naszego portalu, że występują w imieniu mieszkańców i miłośników Beskidu Niskiego przeciwnych rządowym planom budowy zbiornika na Wisłoce w Myscowej, miejscowości obchodzącej w tym roku 600 - lecie istnienia. Przesłanie jest jasne - przyodziane krowy z hasłami miały - jak czytany w informacji przysłanej przez Fundację Greenmind - „zaalarmować całą Polskę, że przepiękna dolina Wisłoki może przestać wkrótce istnieć”.
Ekolodzy przytaczają wypowiedź Bronisławy Kleczyńskiej, mieszkanki Myscowej i właścicielki krów. - „Myscowa jest największym dostawcą mleka z gminy Krempna do mleczarni w Jasienicy Rosielnej. Zbiornik zaleje nie tylko nasz dom, ale także łąki i pastwiska. Z czego będziemy żyli, jak nas wysiedlą i będziemy musieli pozbyć się naszych krów?” - powiedziała organizatorom protestu Bronisława Kleczyńska.
Zdaniem organizatorów happeningu, w związku z planowaną budową 43-metrowej zapory, „oprócz nieodwracalnej degradacji przyrody, dojdzie także do zerwania więzi społecznych. Kilkuset mieszkańców będzie wysiedlonych. Dokąd - nie wiadomo.”
Plany budowy zbiornika skomentowała dla organizatorów happeningu także Dominika Kościańska, mieszkanka Myscowej. - „Właśnie kupiłam ziemię, remontuję dom i zaczęłam hodowlę koni. To jest absurdalne, że władze, które forsują budowę zbiornika, wydają jednocześnie pozwolenia na budowę domów, sfinansowały mieszkańcom przydomowe oczyszczalnie ścieków, panele fotowoltaiczne i właśnie zaczęły budowę światłowodów.”
- „Ta bezsensowna inwestycja to nie jest sprawa lokalna - podkreśla Cecylia Malik z Kolektywu Siostry Rzeki - To nie do pomyślenia, że w XXI wieku planuje się wysiedlenia ludzi, zburzenie zabytkowego kościoła i zalanie cmentarza oraz terenów parku narodowego pod nikomu niepotrzebny zbiornik. Chcemy, aby cała Polska usłyszała, że najpiękniejsza dolina Beskidu Niskiego ma być zatopiona.”
Według planów, o których dyskutuje się od kilkudziesięciu lat, pod wodą znalazłoby się 427 hektarów. Pojemność zbiornika to około 65 milionów metrów sześciennych wody. Zapora ma zapewnić ochronę przed powodzią dla wielu miejscowości, a także być rezerwuarem wody pitne
Organizowane przez grupę kobiet Siostry Rzeki happeningi mają na celu zwrócenie uwagi na wyjątkowe walory polskich rzek i jednocześnie zaprotestowanie przeciwko planom ich regulacji.
Natomiast Cecylia Malik, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i podyplomowych studiów kuratorskich na Uniwersytecie Jagiellońskim, to znana nie tylko malarka, ale także performerka i działaczka ekologiczna, kuratorka sztuki współczesnej i założycielka Centrum Sztuki Współczesnej Wiewiórka, laureatka Nagrody im. Katarzyny Kobro. Została doceniona m.in. za działania jednoczące ludzi wokół wspólnego celu i używanie praktyk artystycznych do upubliczniania problemów ekologicznych. Jednym słowem, znane w światku artystycznym nazwisko zaangażowało się w protest przeciwko budowie zapory na Wisłoce w Myscowej.
Happening w Myscowej - jak mówią świadkowie - był dla wielu zaskoczeniem, ale też widowiskiem, które wzbudziło spore zainteresowanie. Na pastwiska w Myscowej wyszły krowy ubrane w kolorowe kocyki z wymalowanymi hasłami: „My tu zostajemy”, „Nam tu dobrze”, „Nie dla zapory”, „Chcę obory - nie zapory”, "Nie zalewajcie".
Pierwsze plany budowy zapory pochodzą jeszcze sprzed II wojny światowej. Mieszkańcy Myscowej są podzieleni. Jedni widzą w powstaniu zbiornika, o którym mówi się od kilkudziesięciu lat, szanse na rozwój miejscowości, inni wręcz przeciwnie - nie chcą nawet słyszeć o zalaniu pięknej doliny, przesiedleniach mieszkańców itp.
Organizatorzy niedzielnego happeningu podkreślają w informacji przysłanej do naszego portalu, że występują w imieniu mieszkańców i miłośników Beskidu Niskiego przeciwnych rządowym planom budowy zbiornika na Wisłoce w Myscowej, miejscowości obchodzącej w tym roku 600 - lecie istnienia. Przesłanie jest jasne - przyodziane krowy z hasłami miały - jak czytany w informacji przysłanej przez Fundację Greenmind - „zaalarmować całą Polskę, że przepiękna dolina Wisłoki może przestać wkrótce istnieć”.
Ekolodzy przytaczają wypowiedź Bronisławy Kleczyńskiej, mieszkanki Myscowej i właścicielki krów. - „Myscowa jest największym dostawcą mleka z gminy Krempna do mleczarni w Jasienicy Rosielnej. Zbiornik zaleje nie tylko nasz dom, ale także łąki i pastwiska. Z czego będziemy żyli, jak nas wysiedlą i będziemy musieli pozbyć się naszych krów?” - powiedziała organizatorom protestu Bronisława Kleczyńska.
Zdaniem organizatorów happeningu, w związku z planowaną budową 43-metrowej zapory, „oprócz nieodwracalnej degradacji przyrody, dojdzie także do zerwania więzi społecznych. Kilkuset mieszkańców będzie wysiedlonych. Dokąd - nie wiadomo.”
Plany budowy zbiornika skomentowała dla organizatorów happeningu także Dominika Kościańska, mieszkanka Myscowej. - „Właśnie kupiłam ziemię, remontuję dom i zaczęłam hodowlę koni. To jest absurdalne, że władze, które forsują budowę zbiornika, wydają jednocześnie pozwolenia na budowę domów, sfinansowały mieszkańcom przydomowe oczyszczalnie ścieków, panele fotowoltaiczne i właśnie zaczęły budowę światłowodów.”
- „Ta bezsensowna inwestycja to nie jest sprawa lokalna - podkreśla Cecylia Malik z Kolektywu Siostry Rzeki - To nie do pomyślenia, że w XXI wieku planuje się wysiedlenia ludzi, zburzenie zabytkowego kościoła i zalanie cmentarza oraz terenów parku narodowego pod nikomu niepotrzebny zbiornik. Chcemy, aby cała Polska usłyszała, że najpiękniejsza dolina Beskidu Niskiego ma być zatopiona.”
Według planów, o których dyskutuje się od kilkudziesięciu lat, pod wodą znalazłoby się 427 hektarów. Pojemność zbiornika to około 65 milionów metrów sześciennych wody. Zapora ma zapewnić ochronę przed powodzią dla wielu miejscowości, a także być rezerwuarem wody pitne
Źródło: Fundacja Greenmind, Autor: /BH/
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!