Piłka nożna. V liga krośnieńska. Gwiazdy Arłamowa dominowały w Skołyszynie
06 września, 2020Wiadomości / Sport / Skołyszyn
Wysoka porażka LKS Skołyszyn z liderem i głównym faworytem rozgrywek Arłamowem Bieszczady Ustrzyki Dolne, szóste z rzędu zwycięstwo Tempa Nienaszów, pierwsza wygrana na swoim boisku Ostoi Kołaczyce oraz remis LKS Czeluśnica - to bilans drużyn z naszego regionu w VII kolejce rozgrywek.
Drużyna ze Skołyszyna zapłaciła wysoką cenę za otwartą grę z ustrzyckim teamem naszpikowanym ligowymi gwiazdami. Przyjezdni wykorzystali każdy najmniejszy błąd, a że dominowali i cieszyli się grą, to wynik mógł być jeszcze dla nich okazalszy. Przed wyższą porażką uratował gospodarzy w II połowie udanymi interwencjami Łukasz Kuryj. Skołyszyn stracił w jednym meczu więcej goli niż we wcześniejszych sześciu spotkaniach (miał 6 bramek po stronie strat). Natomiast Arłamów po raz pierwszy w tym sezonie stracił dwie bramki w jednym meczu.
Bieszczady mają w składzie zawodników, od których trzeba wymagać jakości, skuteczności i zarazem ładnej gry. To udało się zsynchronizować trenerowi Grzegorzowi Tkaczowi i widać same pozytywne efekty. Z taką grą mogliby z powodzeniem rywalizować na boiskach IV ligi. Połączenie efektywności z atrakcyjnością gry, ładnym dla oka futbolem, to znak rozpoznawczy Arłamowa Bieszczady. W tej lidze - jak na razie - są poza zasięgiem. Należy ich chwalić nie tylko za umiejętności czysto piłkarskie, ale też bardzo profesjonalne podejście do meczu, pełną koncentrację - bez względu na klasę rywala - i żelazną dyscyplinę w realizowaniu założeń taktycznych. W Skołyszynie zaprezentowali wyćwiczone schematy, powtarzane aż do bólu i przynoszące efekty.
Pokazali to już w 7. minucie po zagraniu Kamila Walaszczyka, który - jak za dawnych lat - po profesorsku kierował grą drużyny, imponował dokładnością podań. Igor Jacenkiw strzałem głową rozpoczął festiwal strzelecki. Drugi gol to błąd Marka Zawiszy w defensywie, co wykorzystał Radosław Macnar, który minutę później minimalnie przestrzelił nad poprzeczką. Jeżeli po niespełna kwadransie przegrywa się 0-2, to żarty się kończą. Gospodarze jednak nie bronili się całą drużyną, ale podjęli walkę, grali otwartą piłkę, co było też wodą na młyn Arłamowa. Miejscowi mocniej zaatakowali, oddali strzały na bramkę Dariusza Półkoszka i znów otrzymali cios, który musiał bardzo zaboleć, bo Igor Jacenkiw ponownie głową wpakował piłkę do bramki.
Trzecia bramka nie załamała gospodarzy, którzy znów ruszyli do przodu, co przyniosło im powodzenie. Z rzutu wolnego strzelał Sebastian Figura, piłka skozłowała, myląc bramkarza gości i Marek Zawisza zdobył gola ku pokrzepieniu serc. Jednak tuż przed końcem I połowy w zamieszaniu podbramkowym kapitan Bieszczadów Filip Fundanicz pogrążył gospodarzy.
Druga część meczu rozpoczęła się od zmasowanych ataków gości, którzy mimo wysokiego prowadzenia nadal mieli wielką ochotę na strzelenie kolejnych goli. Łukasz Kuryj miał co robić. W 61. minucie - po zagraniu z lewej strony Mateusza Kuzio - obronił instynktownie nogą strzał szarżującego Igora Jacenkiwa. Ukrainiec powetował sobie niepowodzenie dwie minuty później, gdy został sfaulowany w polu karnym i sam wykonywał „jedenastkę”. Tym samym skompletował hat-tricka. Pozazdrościł mu osiągnięcia Radosław Macnar, który zdobył kolejne dwa gole, najbardziej efektowne w całym meczu. W obydwu przypadkach napastnik Bieszczadów kończył zagrania Kamila Walaszczyka z prawej strony i Filipa Fundanicza z lewej, efektownymi strzałami głową. Tym samym napastnicy Bieszczadów podzielili się hat-trickami, pierwszymi w tym sezonie. Wcześniej jednak Radosław Macnar strzelił 5 goli w meczu z Beskidem Posada Górna (7-0), a Igor Jacenkiw - 4 w spotkaniu z Szarotką Uherce (6-0).
Gospodarze walczyli do końca i Patryk Korneusz, który po solowej akcji znalazł się sam przed bramkarzem, nie zmarnował szansy aby pokonać Dariusza Półkoszka.
Przed wyższą porażką uratował swój zespół Łukasz Kuryj, który obronił kilka groźnych strzałów zawodników ustrzyckiej drużyny. Raz w sukurs (88 minuta) przyszła mu poprzeczka po strzale Igora Jacenkiwa.
Grzegorz Tkacz (Arłamów Bieszczady Ustrzyki Dolne): - Spodziewaliśmy się znacznie trudniejszego meczu w Skołyszynie. Nikomu nie jest łatwo grać z gospodarzami. Mieliśmy plan na ten mecz i od samego początku, to co zakładaliśmy, udawało się realizować. Szybko zdobyliśmy bramki. Nasza chwila nieuwagi spowodowała, że miejscowi strzelili bramkę na 3-1, zupełnie niepotrzebną. Na około dziesięć minut mecz się nam „zawalił”, ale w miarę szybko wróciliśmy do równowagi. Pełna dominacja z naszej strony. Każdy mecz jest inny i cały czas uczulam chłopaków, żeby podchodzili do wszystkich spotkań z odpowiednim nastawieniem. Jeżeli szybko zdobywamy bramki, to wtedy jest nam łatwiej. Gdy mamy przestrzeń do gry, to przy umiejętnościach naszych zawodników, bardzo to nam odpowiada. Gdybyśmy źle zaczęli mecz i mielibyśmy stosować atak pozycyjny, to różnie mogłoby być. Po co sobie komplikować grę. Ogólnie jestem zadowolony. Szkoda jedynie, że daliśmy sobie strzelić dwa gole. Wynikało to między innymi z tego, że w pewnym momencie bardziej otworzyliśmy się, a także ze zmian. Nie wszyscy zawodnicy grali na swoich pozycjach i liczyłem się z tym, że coś takiego może się nam przydarzyć. Zależy mi, żeby wszyscy zawodnicy byli w grze i spędzali jak najwięcej czasu na boisku. Ciągle szukałem optymalnego ustawienia. Mateusz Kuzio zaczynał jako napastnik, a Radosław Macnar jako boczny pomocnik. Nie zawsze nam to funkcjonowało. Przesunięcie Macnara okazało się bardzo korzystne. Z nim jako napastnikiem zespół jest dużo lepszy.
Robert Podkulski (LKS Skołyszyn): - Chcieliśmy sprawić niespodziankę, zdobyć punkty z liderem, jednak chłopcy wyszli na boisko trochę stremowani. Popełniliśmy dwa proste błędy. Wiedzieliśmy jak Bieszczady będą grać, bo mieliśmy ich rzut rożny rozrysowany. Potem strata piłki, błąd z podaniem i było 0-2. Nie mieliśmy nic do stracenia. Bramka kontaktowa na 3-1 trochę nas poderwała, ale niestety w końcówce pierwszej połowy kolejna bramka w zamieszaniu podcięła nam skrzydła. Na drugą połowę założyliśmy sobie, że wychodzimy na boisko, żeby strzelić jedną lub dwie bramki, co sie nam udało. Jednak ta otwarta gra na tle takiego przeciwnika jak Bieszczady zaowocowała stratą aż tylu bramek. Do tej pory nasza gra obronna była dobra. W dzisiejszym meczu popełniliśmy zbyt wiele błędów, chyba za całą rundę. A taki przeciwnik nie wybacza żadnego błędu.
Szóste zwycięstwo z rzędu odniosło Tempo Nienaszów, pokonując na wyjeździe Przełęcz Dukla 3-1.
Goście szybko zdobyli bramki. W 11. minucie szybki Arkadiusz Majka został sfaulowany przez Doriana Mikosa w polu karnym i sędzia wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł poszkodowany, ale bramkarz Przełęczy Mateusz Fornal obronił strzał zawodnika Tempa, ale przy dobitce był już bezradny. Strzelec gola asystował kilka minut później przy golu Marcina Walczyka (8 gol w tym sezonie). Po kolejnym kwadransie gry Tempo zostało sprowadzone na ziemię, bo Konrad Wajs zdobył kontaktową bramkę, a chwile później Krystian Frączek trafił w poprzeczkę.
W II połowie Tempo kontrolowało już sytuację na boisku, było piłkarsko lepsze, a nawet wyraźnie dominowało. Gospodarze oddali zaledwie jeden celny strzał (Bartłomiej Pasterczyk) na bramkę Tempa. Przyjezdni udokumentowali wygraną po zagraniu Gabriela Gierlasińskiego i strzale głową Łukasza Świątka. - Uważam, że mecz - poza dwudziestoma minutami z pierwszej połowy - pod naszą kontrolą. Prowadząc 2-0 poczuliśmy się zbyt pewni i Przełęcz zdobyła kontaktowego gola i trafiła w poprzeczkę. W drugiej połowie dyktowaliśmy warunki gry. Mogliśmy zdobyć jeszcze dwie, trzy bramki. Wygraliśmy po dobrym meczu i z tego się bardzo cieszymy. Popracowaliśmy na treningach w tygodniu nad pewnymi elementami, co przyniosło efekt - powiedział grający trener Tempa Grzegorz Munia.
Obaj trenerzy nie mieli do dyspozycji wszystkich zawodników. W Przełęczy z powodu kontuzji nie zagrali Marek Zięba, Patryk Zima i Piotr Pietruszka oraz pauzujący za kartki Bartosz Sereda. Natomiast w Tempie brakowało kontuzjowanych Mateusza Kucińskiego i Konrada Pęcaka.
Kibice w Kołaczycach doczekali się pierwszego zwycięstwa Ostoi na swoim stadionie. Czarna seria beniaminka w roli gospodarza została przerwana. Po porażkach z Kotwicą Korczyna, Zamczyskiem Odrzykoń i Tempem Nienaszów, Ostoja pokonała Brzozovię Brzozów 1-0. Zwycięstwo wcale nie przyszło łatwo.
Gola na wagę 3 punktów zdobył Wiktor Madej, który dopełnił formalności z bliska, kończąc składną akcję zapoczątkowaną przez Rafała Kurcza i Damiana Kuliga, a zakończoną strzałem Wojciecha Kalety. Gospodarze mieli więcej okazji do zdobycia bramek. Bliscy pokonania bramkarza Brzozovii, który uratował swój zespół przed wyższą porażką, byli m.in. Wiktor Madej, Jakub Podgórski i Mateusz Juszkiewicz. Ostoja miała też szczęście, bo zawodnik gości strzelał z bliska do pustej bramki i trafił w słupek! - Zagraliśmy dobrze. Mieliśmy przewagę w polu, stworzyliśmy wiele sytuacji podbramkowych, niestety, nie wykorzystanych. Graliśmy piłką, budowaliśmy akcje, także poprawnie w defensywie, nie dopuszczaliśmy do sytuacji strzeleckich rywali. Powinniśmy zdobyć trzy bramki i grałoby się nam spokojniej. Mieliśmy problem z wykończeniem akcji. Przy wyniku 1-0 goście walczyli do końca i nie mieliśmy komfortu spokojnej gry - powiedział trener Ostoi Stanisław Nowak.
Przyjezdni grali bardzo ostro. W wyniku brutalnego faulu Michała Komskiego, boisko musiał opuścić bramkarz Ostoi Tomasz Biały. Od 50. minuty Brzozovia grała w dziesięciu po drugiej żółtej kartce dla Michała Oleniacza. Trener Konrad Bury nie mógł w tym meczu skorzystać z pięciu zawodników: Sylwestra Cwynara, Jacka Trzciańskiego, Arkadiusza Smolenia, Jarosława Sawickiego i Piotra Maniawskiego.
Mecze VII kolejki (5-6 września):
LKS Skołyszyn - Arłamów Bieszczady Ustrzyki Dolne 2-7 (1-4)
0-1 Igor Jacenkiw (7), 0-2 Radosław Macnar (13), 0-3 Igor Jacenkiw (20), 1-3 Marek Zawisza (25), 1-4 Filip Fundanicz (45), 1-5 Igor Jacenkiw (63, karny), 1-6 Radosław Macnar (73), 2-6 Patryk Korneusz (78), 2-7 Radosław Macnar (84)
Skołyszyn: Łukasz Kuryj - Mariusz Kurczaba, Mateusz Jankowicz, Tomasz Kmiotek, Tomasz Syzdek (58 Rafał Rąpała) - Kacper Stój, Sebastian Figura (64 Patryk Marszałek), Marek Zawisza, Artur Walczyk - Patryk Korneusz, Mateusz Skrzyszowski (76 Mateusz Skok); trener Robert Podkulski; na ławce rezerwowych: Michał Stój.
Bieszczady: Dariusz Półkoszek (86 Bartłomiej Trzeciak) - Daniel Rąpała (72 Krystian Skwara), Kamil Demkowski (68 Hanson Kumah - Doe), Kamil Groborz, Fabian Winnicki (68 Dawid Hawaj) - Paweł Ziemba (70 Sebastian Matiasik), Kamil Walaszczyk, Karol Dobrzański (55 Mateusz Kuzio), Filip Fundanicz - Igor Jacenkiw - Radosław Macnar; trener Grzegorz Tkacz.
Sędziowali: Tomasz Jagieła oraz Radosław Łapka i Tomasz Kopacz. Żółte kartki: Patryk Korneusz - Karol Dobrzański, Kamil Walaszczyk. Widzów około 200.
Przełęcz Dukla - Tempo Nienaszów 1-3 (1-2)
0-1 Arkadiusz Majka (12), 0-2 Marcin Walczyk (16), 1-2 Konrad Wajs (31), 1-3 Łukasz Świątek (62)
Przełęcz: Mateusz Fornal - Maciej Mierzejewski, Damian Orłowski (68 Kamil Pecak), Dorian Mikos, Marcin Korzec (65 Jakub Kudła) - Konrad Wajs, Filip Kuna (58 Michał Latkiewicz), Bartłomiej Pasterczyk, Jakub Stanosz (60 Tomasz Mierzejewski) - Krystian Frączek, Grzegorz Wołczański; trener Marcin Łukaczyński.
Tempo: Mateusz Jurczyk - Euzebiusz Słota (63 Mateusz Kurdziel), Grzegorz Munia, Tomasz Dziobek, Karol Musiał (69 Konrad Łukaszewski) - Arkadiusz Musiał, Łukasz Świątek, Krzysztof Kiełtyka - Gabriel Gierlasiński (90 Karol Tomasik), Arkadiusz Majka (80 Krzysztof Lewicki) - Marcin Walczyk (87 Miłosz Gierlasiński); trener Grzegorz Munia.
Sędziowali: Tomasz Sujdak oraz Arkadiusz Tomasiewicz i Adam Jezuit (KS Dębica). Żółte kartki: Filip Kuna, Bartłomiej Pasterczyk. Widzów 200.
Ostoja Kołaczyce - Brzozovia Brzozów 1-0 (1-0)
1-0 Wiktor Madej (21)
Ostoja: Tomasz Biały (46 Damian Łukaszewski) - Wojciech Kaleta, Piotr Kosiba, Szymon Grzesiak, Tomasz Sypień - Jakub Podgórski (85 Sebastian Kobak), Rafał Kurcz (50 Mateusz Biernacki), Sławomir Wojdyła, Sławomir Sienicki (78 Damian Przewoźnik) - Wiktor Madej (89 Krystian Jachym), Damian Kulig (60 Mateusz Juszkiewicz); trener Stanisław Nowak.
Brzozovia: Mateusz Tasz - Mateusz Bryś, Oktawian Bujacz, Jakub Boroń, Kamil Trzciański - Michał Komski (55 Kamil Knap), Gracjan Hędrzak (90 Kacper Tasz), Michał Oleniacz, Kamil Barć - Marek Kwiatek (60 Piotr Tesznar), Łukasz Herbut (80 Bartłomiej Cichocki); trener Konrad Bury.
Sędziowali: Piotr Prajsnar oraz Jakub Stodolak i Patryk Urbaś. Żółte kartki: Tomasz Sypień, Jakub Podgórski - Michał Oleniacz, Michał Komski, Gracjan Hędrzak, Bartłomiej Cichocki, Mateusz Bryś; czerwona: Michał Oleniacz (druga żółta, 50). Widzów 300.
LKS Czeluśnica - Orzeł Faliszówka 0-0
Czeluśnica: Patryk Szostak - Jarosław Muzyka, Artem Sikelanda, Karol Ochwat, Bartłomiej Nawrocki - Jakub Wyderka, Bartosz Stasz (46 Waldemar Wolski), Szymon Stasz - Konrad Gogosz, Tomasz Pałucki (46 Konrad Lechowski) - Bartłomiej Rodak; trener Robert Mastaj; na ławce rezerwowych: Marek Żygłowicz.
Orzeł: Mariusz Marszał - Paweł Dziedzic, Wojciech Majka, Patryk Janik, Paweł Janas (36 Bartosz Szymbara) - Marek Majkut, Kamil Paluch, Kamil Szala, Konrad Gromek (80 Gabriel Szymbara) - Patryk Tłuściak, Przemysław Wrona; trener Jacek Gajda; na ławce rezerwowych: Fabian Sajdak.
Sędziowali: Marcin Samborowski oraz Maciej Solecki i Kamil Czernij. Żółte kartki: Tomasz Pałucki, Jarosław Muzyka, Szymon Stasz, Bartłomiej Nawrocki, Jakub Wyderka - Kamil Szala; czerwone: Szymon Stasz (druga żółta, 70), Jakub Wyderka (druga żółta, 89). Widzów około 100.
W pozostałych meczach VII kolejki:
Nafta Jedlicze - Cosmos Nowotaniec 2-5 (2-1): 1-0 Jakub Krawczyk (34), 2-0 Patryk Alibożek (38), 2-1 Piotr Spaliński (44), 2-2 Piotr Laskowski (55), 2-3 Piotr Spaliński (64), 2-4 Maksim Maslov (68), 2-5 Harrison Perea Espana (84).
Beskid Posada Górna - Przełom Besko 2-2 (0-1): 0-1 Konrad Kijowski (20), 0-2 Konrad Kijowski (56), 1-2 Tomasz Kasperkowicz (60), 2-2 Wojciech Smerecki (76).
Kotwica Korczyna - Markiewicza Krosno 1-3 (1-0): 1-0 Sławomir Jurczak (34), 1-1 Dawid Florczak (63), 1-2 Konrad Słowik (87), 1-3 Dawid Florczak (89).
Start Rymanów - Wisłok Sieniawa 2-0 (1-0): 1-0 Filip Brożyna (25), 2-0 Piotr Kaczor (70).
Iskra Przysietnica - Zamczysko Odrzykoń 0-2 (0-1): 0-1 Patryk Orzechowski (43), 0-2 Kacper Czernicki (48).
Szarotka Uherce - Grabowianka Grabówka 4-4 (2-2): 0-1 Tomasz Dymnicki (12), 0-2 Tomasz Dymnicki (17), 1-2 Gracjan Solarski (25), 2-2 Dominik Podgórski (35), 3-2 Artur Burkiet (50), 3-3 Sylwester Sąsiadek (55), 4-3 Maciej Kuzicki (80), 4-4 Adam Ruda (90+1).
Bieszczady mają w składzie zawodników, od których trzeba wymagać jakości, skuteczności i zarazem ładnej gry. To udało się zsynchronizować trenerowi Grzegorzowi Tkaczowi i widać same pozytywne efekty. Z taką grą mogliby z powodzeniem rywalizować na boiskach IV ligi. Połączenie efektywności z atrakcyjnością gry, ładnym dla oka futbolem, to znak rozpoznawczy Arłamowa Bieszczady. W tej lidze - jak na razie - są poza zasięgiem. Należy ich chwalić nie tylko za umiejętności czysto piłkarskie, ale też bardzo profesjonalne podejście do meczu, pełną koncentrację - bez względu na klasę rywala - i żelazną dyscyplinę w realizowaniu założeń taktycznych. W Skołyszynie zaprezentowali wyćwiczone schematy, powtarzane aż do bólu i przynoszące efekty.
Pokazali to już w 7. minucie po zagraniu Kamila Walaszczyka, który - jak za dawnych lat - po profesorsku kierował grą drużyny, imponował dokładnością podań. Igor Jacenkiw strzałem głową rozpoczął festiwal strzelecki. Drugi gol to błąd Marka Zawiszy w defensywie, co wykorzystał Radosław Macnar, który minutę później minimalnie przestrzelił nad poprzeczką. Jeżeli po niespełna kwadransie przegrywa się 0-2, to żarty się kończą. Gospodarze jednak nie bronili się całą drużyną, ale podjęli walkę, grali otwartą piłkę, co było też wodą na młyn Arłamowa. Miejscowi mocniej zaatakowali, oddali strzały na bramkę Dariusza Półkoszka i znów otrzymali cios, który musiał bardzo zaboleć, bo Igor Jacenkiw ponownie głową wpakował piłkę do bramki.
Trzecia bramka nie załamała gospodarzy, którzy znów ruszyli do przodu, co przyniosło im powodzenie. Z rzutu wolnego strzelał Sebastian Figura, piłka skozłowała, myląc bramkarza gości i Marek Zawisza zdobył gola ku pokrzepieniu serc. Jednak tuż przed końcem I połowy w zamieszaniu podbramkowym kapitan Bieszczadów Filip Fundanicz pogrążył gospodarzy.
Druga część meczu rozpoczęła się od zmasowanych ataków gości, którzy mimo wysokiego prowadzenia nadal mieli wielką ochotę na strzelenie kolejnych goli. Łukasz Kuryj miał co robić. W 61. minucie - po zagraniu z lewej strony Mateusza Kuzio - obronił instynktownie nogą strzał szarżującego Igora Jacenkiwa. Ukrainiec powetował sobie niepowodzenie dwie minuty później, gdy został sfaulowany w polu karnym i sam wykonywał „jedenastkę”. Tym samym skompletował hat-tricka. Pozazdrościł mu osiągnięcia Radosław Macnar, który zdobył kolejne dwa gole, najbardziej efektowne w całym meczu. W obydwu przypadkach napastnik Bieszczadów kończył zagrania Kamila Walaszczyka z prawej strony i Filipa Fundanicza z lewej, efektownymi strzałami głową. Tym samym napastnicy Bieszczadów podzielili się hat-trickami, pierwszymi w tym sezonie. Wcześniej jednak Radosław Macnar strzelił 5 goli w meczu z Beskidem Posada Górna (7-0), a Igor Jacenkiw - 4 w spotkaniu z Szarotką Uherce (6-0).
Gospodarze walczyli do końca i Patryk Korneusz, który po solowej akcji znalazł się sam przed bramkarzem, nie zmarnował szansy aby pokonać Dariusza Półkoszka.
Przed wyższą porażką uratował swój zespół Łukasz Kuryj, który obronił kilka groźnych strzałów zawodników ustrzyckiej drużyny. Raz w sukurs (88 minuta) przyszła mu poprzeczka po strzale Igora Jacenkiwa.
Pomeczowe opinie trenerów
Grzegorz Tkacz (Arłamów Bieszczady Ustrzyki Dolne): - Spodziewaliśmy się znacznie trudniejszego meczu w Skołyszynie. Nikomu nie jest łatwo grać z gospodarzami. Mieliśmy plan na ten mecz i od samego początku, to co zakładaliśmy, udawało się realizować. Szybko zdobyliśmy bramki. Nasza chwila nieuwagi spowodowała, że miejscowi strzelili bramkę na 3-1, zupełnie niepotrzebną. Na około dziesięć minut mecz się nam „zawalił”, ale w miarę szybko wróciliśmy do równowagi. Pełna dominacja z naszej strony. Każdy mecz jest inny i cały czas uczulam chłopaków, żeby podchodzili do wszystkich spotkań z odpowiednim nastawieniem. Jeżeli szybko zdobywamy bramki, to wtedy jest nam łatwiej. Gdy mamy przestrzeń do gry, to przy umiejętnościach naszych zawodników, bardzo to nam odpowiada. Gdybyśmy źle zaczęli mecz i mielibyśmy stosować atak pozycyjny, to różnie mogłoby być. Po co sobie komplikować grę. Ogólnie jestem zadowolony. Szkoda jedynie, że daliśmy sobie strzelić dwa gole. Wynikało to między innymi z tego, że w pewnym momencie bardziej otworzyliśmy się, a także ze zmian. Nie wszyscy zawodnicy grali na swoich pozycjach i liczyłem się z tym, że coś takiego może się nam przydarzyć. Zależy mi, żeby wszyscy zawodnicy byli w grze i spędzali jak najwięcej czasu na boisku. Ciągle szukałem optymalnego ustawienia. Mateusz Kuzio zaczynał jako napastnik, a Radosław Macnar jako boczny pomocnik. Nie zawsze nam to funkcjonowało. Przesunięcie Macnara okazało się bardzo korzystne. Z nim jako napastnikiem zespół jest dużo lepszy.
Robert Podkulski (LKS Skołyszyn): - Chcieliśmy sprawić niespodziankę, zdobyć punkty z liderem, jednak chłopcy wyszli na boisko trochę stremowani. Popełniliśmy dwa proste błędy. Wiedzieliśmy jak Bieszczady będą grać, bo mieliśmy ich rzut rożny rozrysowany. Potem strata piłki, błąd z podaniem i było 0-2. Nie mieliśmy nic do stracenia. Bramka kontaktowa na 3-1 trochę nas poderwała, ale niestety w końcówce pierwszej połowy kolejna bramka w zamieszaniu podcięła nam skrzydła. Na drugą połowę założyliśmy sobie, że wychodzimy na boisko, żeby strzelić jedną lub dwie bramki, co sie nam udało. Jednak ta otwarta gra na tle takiego przeciwnika jak Bieszczady zaowocowała stratą aż tylu bramek. Do tej pory nasza gra obronna była dobra. W dzisiejszym meczu popełniliśmy zbyt wiele błędów, chyba za całą rundę. A taki przeciwnik nie wybacza żadnego błędu.
Trwa zwycięska passa Tempa Nienaszów
Szóste zwycięstwo z rzędu odniosło Tempo Nienaszów, pokonując na wyjeździe Przełęcz Dukla 3-1.
Goście szybko zdobyli bramki. W 11. minucie szybki Arkadiusz Majka został sfaulowany przez Doriana Mikosa w polu karnym i sędzia wskazał na 11 metr. Do piłki podszedł poszkodowany, ale bramkarz Przełęczy Mateusz Fornal obronił strzał zawodnika Tempa, ale przy dobitce był już bezradny. Strzelec gola asystował kilka minut później przy golu Marcina Walczyka (8 gol w tym sezonie). Po kolejnym kwadransie gry Tempo zostało sprowadzone na ziemię, bo Konrad Wajs zdobył kontaktową bramkę, a chwile później Krystian Frączek trafił w poprzeczkę.
W II połowie Tempo kontrolowało już sytuację na boisku, było piłkarsko lepsze, a nawet wyraźnie dominowało. Gospodarze oddali zaledwie jeden celny strzał (Bartłomiej Pasterczyk) na bramkę Tempa. Przyjezdni udokumentowali wygraną po zagraniu Gabriela Gierlasińskiego i strzale głową Łukasza Świątka. - Uważam, że mecz - poza dwudziestoma minutami z pierwszej połowy - pod naszą kontrolą. Prowadząc 2-0 poczuliśmy się zbyt pewni i Przełęcz zdobyła kontaktowego gola i trafiła w poprzeczkę. W drugiej połowie dyktowaliśmy warunki gry. Mogliśmy zdobyć jeszcze dwie, trzy bramki. Wygraliśmy po dobrym meczu i z tego się bardzo cieszymy. Popracowaliśmy na treningach w tygodniu nad pewnymi elementami, co przyniosło efekt - powiedział grający trener Tempa Grzegorz Munia.
Obaj trenerzy nie mieli do dyspozycji wszystkich zawodników. W Przełęczy z powodu kontuzji nie zagrali Marek Zięba, Patryk Zima i Piotr Pietruszka oraz pauzujący za kartki Bartosz Sereda. Natomiast w Tempie brakowało kontuzjowanych Mateusza Kucińskiego i Konrada Pęcaka.
Pierwsze punkty na swoim stadionie Ostoi Kołaczyce
Kibice w Kołaczycach doczekali się pierwszego zwycięstwa Ostoi na swoim stadionie. Czarna seria beniaminka w roli gospodarza została przerwana. Po porażkach z Kotwicą Korczyna, Zamczyskiem Odrzykoń i Tempem Nienaszów, Ostoja pokonała Brzozovię Brzozów 1-0. Zwycięstwo wcale nie przyszło łatwo.
Gola na wagę 3 punktów zdobył Wiktor Madej, który dopełnił formalności z bliska, kończąc składną akcję zapoczątkowaną przez Rafała Kurcza i Damiana Kuliga, a zakończoną strzałem Wojciecha Kalety. Gospodarze mieli więcej okazji do zdobycia bramek. Bliscy pokonania bramkarza Brzozovii, który uratował swój zespół przed wyższą porażką, byli m.in. Wiktor Madej, Jakub Podgórski i Mateusz Juszkiewicz. Ostoja miała też szczęście, bo zawodnik gości strzelał z bliska do pustej bramki i trafił w słupek! - Zagraliśmy dobrze. Mieliśmy przewagę w polu, stworzyliśmy wiele sytuacji podbramkowych, niestety, nie wykorzystanych. Graliśmy piłką, budowaliśmy akcje, także poprawnie w defensywie, nie dopuszczaliśmy do sytuacji strzeleckich rywali. Powinniśmy zdobyć trzy bramki i grałoby się nam spokojniej. Mieliśmy problem z wykończeniem akcji. Przy wyniku 1-0 goście walczyli do końca i nie mieliśmy komfortu spokojnej gry - powiedział trener Ostoi Stanisław Nowak.
Przyjezdni grali bardzo ostro. W wyniku brutalnego faulu Michała Komskiego, boisko musiał opuścić bramkarz Ostoi Tomasz Biały. Od 50. minuty Brzozovia grała w dziesięciu po drugiej żółtej kartce dla Michała Oleniacza. Trener Konrad Bury nie mógł w tym meczu skorzystać z pięciu zawodników: Sylwestra Cwynara, Jacka Trzciańskiego, Arkadiusza Smolenia, Jarosława Sawickiego i Piotra Maniawskiego.
Mecze VII kolejki (5-6 września):
LKS Skołyszyn - Arłamów Bieszczady Ustrzyki Dolne 2-7 (1-4)
0-1 Igor Jacenkiw (7), 0-2 Radosław Macnar (13), 0-3 Igor Jacenkiw (20), 1-3 Marek Zawisza (25), 1-4 Filip Fundanicz (45), 1-5 Igor Jacenkiw (63, karny), 1-6 Radosław Macnar (73), 2-6 Patryk Korneusz (78), 2-7 Radosław Macnar (84)
Skołyszyn: Łukasz Kuryj - Mariusz Kurczaba, Mateusz Jankowicz, Tomasz Kmiotek, Tomasz Syzdek (58 Rafał Rąpała) - Kacper Stój, Sebastian Figura (64 Patryk Marszałek), Marek Zawisza, Artur Walczyk - Patryk Korneusz, Mateusz Skrzyszowski (76 Mateusz Skok); trener Robert Podkulski; na ławce rezerwowych: Michał Stój.
Bieszczady: Dariusz Półkoszek (86 Bartłomiej Trzeciak) - Daniel Rąpała (72 Krystian Skwara), Kamil Demkowski (68 Hanson Kumah - Doe), Kamil Groborz, Fabian Winnicki (68 Dawid Hawaj) - Paweł Ziemba (70 Sebastian Matiasik), Kamil Walaszczyk, Karol Dobrzański (55 Mateusz Kuzio), Filip Fundanicz - Igor Jacenkiw - Radosław Macnar; trener Grzegorz Tkacz.
Sędziowali: Tomasz Jagieła oraz Radosław Łapka i Tomasz Kopacz. Żółte kartki: Patryk Korneusz - Karol Dobrzański, Kamil Walaszczyk. Widzów około 200.
Przełęcz Dukla - Tempo Nienaszów 1-3 (1-2)
0-1 Arkadiusz Majka (12), 0-2 Marcin Walczyk (16), 1-2 Konrad Wajs (31), 1-3 Łukasz Świątek (62)
Przełęcz: Mateusz Fornal - Maciej Mierzejewski, Damian Orłowski (68 Kamil Pecak), Dorian Mikos, Marcin Korzec (65 Jakub Kudła) - Konrad Wajs, Filip Kuna (58 Michał Latkiewicz), Bartłomiej Pasterczyk, Jakub Stanosz (60 Tomasz Mierzejewski) - Krystian Frączek, Grzegorz Wołczański; trener Marcin Łukaczyński.
Tempo: Mateusz Jurczyk - Euzebiusz Słota (63 Mateusz Kurdziel), Grzegorz Munia, Tomasz Dziobek, Karol Musiał (69 Konrad Łukaszewski) - Arkadiusz Musiał, Łukasz Świątek, Krzysztof Kiełtyka - Gabriel Gierlasiński (90 Karol Tomasik), Arkadiusz Majka (80 Krzysztof Lewicki) - Marcin Walczyk (87 Miłosz Gierlasiński); trener Grzegorz Munia.
Sędziowali: Tomasz Sujdak oraz Arkadiusz Tomasiewicz i Adam Jezuit (KS Dębica). Żółte kartki: Filip Kuna, Bartłomiej Pasterczyk. Widzów 200.
Ostoja Kołaczyce - Brzozovia Brzozów 1-0 (1-0)
1-0 Wiktor Madej (21)
Ostoja: Tomasz Biały (46 Damian Łukaszewski) - Wojciech Kaleta, Piotr Kosiba, Szymon Grzesiak, Tomasz Sypień - Jakub Podgórski (85 Sebastian Kobak), Rafał Kurcz (50 Mateusz Biernacki), Sławomir Wojdyła, Sławomir Sienicki (78 Damian Przewoźnik) - Wiktor Madej (89 Krystian Jachym), Damian Kulig (60 Mateusz Juszkiewicz); trener Stanisław Nowak.
Brzozovia: Mateusz Tasz - Mateusz Bryś, Oktawian Bujacz, Jakub Boroń, Kamil Trzciański - Michał Komski (55 Kamil Knap), Gracjan Hędrzak (90 Kacper Tasz), Michał Oleniacz, Kamil Barć - Marek Kwiatek (60 Piotr Tesznar), Łukasz Herbut (80 Bartłomiej Cichocki); trener Konrad Bury.
Sędziowali: Piotr Prajsnar oraz Jakub Stodolak i Patryk Urbaś. Żółte kartki: Tomasz Sypień, Jakub Podgórski - Michał Oleniacz, Michał Komski, Gracjan Hędrzak, Bartłomiej Cichocki, Mateusz Bryś; czerwona: Michał Oleniacz (druga żółta, 50). Widzów 300.
LKS Czeluśnica - Orzeł Faliszówka 0-0
Czeluśnica: Patryk Szostak - Jarosław Muzyka, Artem Sikelanda, Karol Ochwat, Bartłomiej Nawrocki - Jakub Wyderka, Bartosz Stasz (46 Waldemar Wolski), Szymon Stasz - Konrad Gogosz, Tomasz Pałucki (46 Konrad Lechowski) - Bartłomiej Rodak; trener Robert Mastaj; na ławce rezerwowych: Marek Żygłowicz.
Orzeł: Mariusz Marszał - Paweł Dziedzic, Wojciech Majka, Patryk Janik, Paweł Janas (36 Bartosz Szymbara) - Marek Majkut, Kamil Paluch, Kamil Szala, Konrad Gromek (80 Gabriel Szymbara) - Patryk Tłuściak, Przemysław Wrona; trener Jacek Gajda; na ławce rezerwowych: Fabian Sajdak.
Sędziowali: Marcin Samborowski oraz Maciej Solecki i Kamil Czernij. Żółte kartki: Tomasz Pałucki, Jarosław Muzyka, Szymon Stasz, Bartłomiej Nawrocki, Jakub Wyderka - Kamil Szala; czerwone: Szymon Stasz (druga żółta, 70), Jakub Wyderka (druga żółta, 89). Widzów około 100.
W pozostałych meczach VII kolejki:
Nafta Jedlicze - Cosmos Nowotaniec 2-5 (2-1): 1-0 Jakub Krawczyk (34), 2-0 Patryk Alibożek (38), 2-1 Piotr Spaliński (44), 2-2 Piotr Laskowski (55), 2-3 Piotr Spaliński (64), 2-4 Maksim Maslov (68), 2-5 Harrison Perea Espana (84).
Beskid Posada Górna - Przełom Besko 2-2 (0-1): 0-1 Konrad Kijowski (20), 0-2 Konrad Kijowski (56), 1-2 Tomasz Kasperkowicz (60), 2-2 Wojciech Smerecki (76).
Kotwica Korczyna - Markiewicza Krosno 1-3 (1-0): 1-0 Sławomir Jurczak (34), 1-1 Dawid Florczak (63), 1-2 Konrad Słowik (87), 1-3 Dawid Florczak (89).
Start Rymanów - Wisłok Sieniawa 2-0 (1-0): 1-0 Filip Brożyna (25), 2-0 Piotr Kaczor (70).
Iskra Przysietnica - Zamczysko Odrzykoń 0-2 (0-1): 0-1 Patryk Orzechowski (43), 0-2 Kacper Czernicki (48).
Szarotka Uherce - Grabowianka Grabówka 4-4 (2-2): 0-1 Tomasz Dymnicki (12), 0-2 Tomasz Dymnicki (17), 1-2 Gracjan Solarski (25), 2-2 Dominik Podgórski (35), 3-2 Artur Burkiet (50), 3-3 Sylwester Sąsiadek (55), 4-3 Maciej Kuzicki (80), 4-4 Adam Ruda (90+1).
Autor: Bogdan Hućko
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!