Piękno i eteryczność ilustracji – spotkanie z Joanną Concejo
14 października, 2021Kultura i rozrywka / Jasło - miasto
(fot. MBP w Jaśle)
Miejska Biblioteka Publiczna w Jaśle w ramach XV Jasielskiego Festiwalu Literackiego i Regionalnego, pod hasłem "Poezja i proza na drogach i bezdrożach" gościła Joannę Concejo.
Miejska Biblioteka Publiczna w Jaśle w ramach XV Jasielskiego Festiwalu Literackiego i Regionalnego, pod hasłem "Poezja i proza na drogach i bezdrożach", 7 października gościła Joannę Concejo, graficzkę i ilustratorkę.
Joanna Concejo dorastała na wsi, w otoczeniu przyrody. W dzieciństwie ważne było to wszystko, czym zajmowała się jej Babcia Kaszubka. To ona nauczyła ją robić na drutach, szydełku czy haftować. Przekazała też zachwyt nad wszystkim, co nas otacza. Umiłowanie wsi i przyrody uzewnętrzniają stałe motywy pojawiające się w jej pracach, takie jak – stylizowane kwiaty przypominające wzory haftów, liście, owoce, leśne pejzaże… i ukochana paproć.
-Było ważne to, czym zajmowała się Babcia – wyjaśniła.
Droga jej kariery nie była tak oczywista. Najpierw chciała być „wielką” artystką, co znaczyło tworzenie dużych instalacji i malowanie wielkoformatowych obrazów. W moc swojego rysunku uwierzyła dopiero wówczas, kiedy wydawca zgodził się wydać książkę.
Na początku zaczęła rysować w zeszytach i poczuła, że to jest takie „jej”. To właśnie był ten moment, kiedy zapragnęła się tym zająć. Ujęła ją magia starego papieru, a także stare fotografie, które potrafi oglądać godzinami wchodząc w świat bohaterów zdjęcia.
-Szukam tej fascynacji, szukam szczegółów. Wówczas ogarnia mnie jakiś żal, poczucie, że coś się traci. Jest coś niezwykłego w starych fotografiach – dodaje po chwili ze wzruszeniem.
W trakcie pracy odkryła, że kredki inaczej zachowują się i inaczej zostawiają ślad na papierze, gdy jest sucho i słonecznie, a inaczej – gdy pada deszcz. Kruszą się, a wówczas trudno jest uzyskać jasną i konkretną kreskę. U artystki wyczuwalna jest ta "czułość kreski".
-Ulubionym narzędziem pracy jest ołówek – lubię nim rysować, to wrażenie miękkości, którego nie ma np. tusz.
Ze względu na ograniczone miejsce w książce, zazwyczaj trzeba zrezygnować z dużej ilości pomysłów, żeby stworzyć odpowiednią narrację obrazem. Tak było w przypadku ilustracji do książki Marka Bieńczyka „Książę w cukierni”. Pracując nad „Zgubioną duszą” Olgi Tokarczuk, szukała punktu zaczepienia i wpadła na pomysł rękawiczek. W książce dzieci dzielą się między sobą jedną parą. Ten zerwany sznureczek rozpoczął cały proces tworzenia ilustracji do powieści. Od tego momentu wszystko ustawiło się samo – powiedziała ilustratorka.
Jej sztuka jest wyrafinowana, choć prosta w formie. To prawdziwy żywioł piękna, wzbudzający podziw i nostalgię w czytelnikach.
Joanna Concejo dorastała na wsi, w otoczeniu przyrody. W dzieciństwie ważne było to wszystko, czym zajmowała się jej Babcia Kaszubka. To ona nauczyła ją robić na drutach, szydełku czy haftować. Przekazała też zachwyt nad wszystkim, co nas otacza. Umiłowanie wsi i przyrody uzewnętrzniają stałe motywy pojawiające się w jej pracach, takie jak – stylizowane kwiaty przypominające wzory haftów, liście, owoce, leśne pejzaże… i ukochana paproć.
-Było ważne to, czym zajmowała się Babcia – wyjaśniła.
Droga jej kariery nie była tak oczywista. Najpierw chciała być „wielką” artystką, co znaczyło tworzenie dużych instalacji i malowanie wielkoformatowych obrazów. W moc swojego rysunku uwierzyła dopiero wówczas, kiedy wydawca zgodził się wydać książkę.
Na początku zaczęła rysować w zeszytach i poczuła, że to jest takie „jej”. To właśnie był ten moment, kiedy zapragnęła się tym zająć. Ujęła ją magia starego papieru, a także stare fotografie, które potrafi oglądać godzinami wchodząc w świat bohaterów zdjęcia.
-Szukam tej fascynacji, szukam szczegółów. Wówczas ogarnia mnie jakiś żal, poczucie, że coś się traci. Jest coś niezwykłego w starych fotografiach – dodaje po chwili ze wzruszeniem.
W trakcie pracy odkryła, że kredki inaczej zachowują się i inaczej zostawiają ślad na papierze, gdy jest sucho i słonecznie, a inaczej – gdy pada deszcz. Kruszą się, a wówczas trudno jest uzyskać jasną i konkretną kreskę. U artystki wyczuwalna jest ta "czułość kreski".
-Ulubionym narzędziem pracy jest ołówek – lubię nim rysować, to wrażenie miękkości, którego nie ma np. tusz.
Ze względu na ograniczone miejsce w książce, zazwyczaj trzeba zrezygnować z dużej ilości pomysłów, żeby stworzyć odpowiednią narrację obrazem. Tak było w przypadku ilustracji do książki Marka Bieńczyka „Książę w cukierni”. Pracując nad „Zgubioną duszą” Olgi Tokarczuk, szukała punktu zaczepienia i wpadła na pomysł rękawiczek. W książce dzieci dzielą się między sobą jedną parą. Ten zerwany sznureczek rozpoczął cały proces tworzenia ilustracji do powieści. Od tego momentu wszystko ustawiło się samo – powiedziała ilustratorka.
Jej sztuka jest wyrafinowana, choć prosta w formie. To prawdziwy żywioł piękna, wzbudzający podziw i nostalgię w czytelnikach.
Autor: MBP w Jaśle
Nikt jeszcze nie skomentował. Bądź pierwszy!